Nie chcą ciężkiej pracy w samorządzie za grosze. PiS ma ogromny problem z tworzeniem list

Mandat czy pieniądze – to dylemat setek potencjalnych kandydatów w wyborach samorządowych. Władza kusi, ale słowo się rzekło; prezes Kaczyński kazał wybierać między dobrze płatną pracą w spółkach a miejscem na liście. I teraz, jak informuje TVN24, ma kłopot z tworzeniem list.

Radny PiS Marek Duklanowski, by ponownie znaleźć się na wyborczej liście musi zrezygnować z pracy w państwowej spółce. Tylko dzięki pracy uzyskanej po wygranych przez PiS wyborach, w ubiegłym roku zarobił ponad 200 tysięcy złotych. Jego łączne miesięczne wynagrodzenie o kilka tysięcy złotych przekracza nieformalny limit, który miało dla swoich kandydatów wyznaczyć PiS. Takie przypadki miały być rozpatrywane indywidualnie.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Grzegorz Strzelczyk jest gdańskim rekordzistą. Z zasiadania w zarządzie i radzie nadzorczej polskich paliwowych gigantów zarobił setki tysięcy złotych. W Gdańsku na dziesięciu radnych aż sześciu pracuje w spółkach z udziałem skarbu państwa. To ten przykład zmusił władze PiS-u do weryfikacji wyborczych list pod kątem zarobków swoich kandydatów. Strzelczyk zarabia ponad 700 tysięcy złotych rocznie. Podobnie radny Jaromir Falandysz, który państwowe posady otrzymał po wygranych przez PiS wyborach.

Kazimierz Drzazga w wyborach nie startuje, bo ma pracę. Od marca 2016 roku jest w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.

“Miała być przejrzystość skromność i pokora, a są nagrody, premie i rady nadzorcze” – przypomina Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL. To ludowcy jako pierwsi opublikowali listę ponad stu nazwisk samorządowców, według której na konta radnych PiS-u w ciągu ostatnich dwóch lat wpłynęło 25 milionów złotych. “Prezes podpisał się pod akcją #SAMISWOI i nawet on sam dostrzegł, że to jest gigantyczna patologia” – dodaje Kosiniak-Kamysz zwracając uwagę, że “Prawo i Sprawiedliwość jest partią umoralniającą. Oni nie tylko sami mówią, że są moralni, ale wszystkich chcą nauczyć moralności i dlatego ich sytuacja jest dużo trudniejsza.”

Partie mają jeszcze tydzień na rejestrację ostatecznych list wyborczych.

Źródło: TVN24