Pierwsze posiedzenie Sejmu, po 52-dniowej wakacyjnej przerwie, trwało tylko dwa dni – donosi RMF FM. Opozycja skarży się, że składane przez nich projekty nie są brane pod uwagę i trafiają do sejmowej “zamrażarki”.
Kancelaria Sejmu tłumaczy się, że “roszady w planach prac są związane z ilością materiału”. Oznacza to, że we wrześniu nie ma aż tylu projektów ustaw, by trzeba było pracować nad nimi dłużej niż dwa dni – czyli, tyle ile trwało posiedzenie. A taka decyzja została podjęta jednogłośnie przez marszałka Sejmu i wicemarszałków. Dla porównania – rok temu wrześniowe posiedzenia trwały 7 dni – a dwa lata temu – 6 dni.
Wcześniej posłowie pracowali w ekspresowym tempie – także nocami – a teraz posiedzenia Sejmu są skracane. Może to świadczyć o złej organizacji pracy, ale – według wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki z Kukiz’15 – krótsze posiedzenia mają związek z trwającą kampanią. “Otrzymałem odpowiedź, że w trakcie kampanii takich projektów procedować nie będziemy” – powiedział w rozmowie z RMF FM.
Źródło: RMF FM