
Beata Szydło wydała na doradców i asystentów politycznych 1,4 miliona złotych. To ogromna suma biorąc pod uwagę krótki czas, jaki spędziła na stołku premiera. Mateusz Morawiecki jest jeszcze bardziej rozrzutny. Do tej pory wydał już 2,3 miliona. Na kogo?
Tego dokładnie nie wiadomo, ale jedno jest pewne. Za rządów PiS wydatki rosną w tempie, którego nie zniesie żaden rozsądnie myślący człowiek. Przypomnijmy, że Polska ma nadal bardzo duży deficyt budżetowy a każde dziecko, rodzące się w naszym kraju, otrzymuje od rządu prezent w postaci potężnego kilkudziesięciotysięcznego długi do spłacenia.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Wydatki na pensje doradców i asystentów politycznych zatrudnionych w #KPRM za rządów premiera #Morawieckiego wzrosły prawie o 1 mln PLN ⚠️⚠️⚠️.
➡️za rządów Beaty #Szydło – łącznie 1,4 mln PLN
➡️za rządów Mateusza #Morawieckiego – łącznie 2,3 mln PLN#DojnaZmiana pic.twitter.com/njetaO8FiD— Łukasz Olejnik (@olejnik_lukasz1) September 21, 2018
Zadłużanie się na koszt przyszłych pokoleń to ulubiony sport nieodpowiedzialnych polityków. Doradcy i asystenci znaleźli w KPRM ciepłe gniazdko. Niewiele pracy, dużo kasy.