Skandaliczna ustawa o funduszu drogowym. Morawiecki chce ręcznie sterować kasą na szosy?

PiS desperacko szuka sposobu na polepszeniu wyniku tej partii w nadchodzących wyborach samorządowych. Macherzy od nacjonalizacji i centralizacji wymyśli więc sprytny – w ich mniemaniu – sposób na zwiększenie poparcia dla partii. Projekt ustawy o funduszu drogowym zakłada, że Mateusz “Pinokio” Morawiecki będzie samodzielnie decydował o tym, komu dać pieniądze a komu nie. W domyśle – da głównie swoim.

Sprytne? Nawet bardzo, bo Morawiecki uzależni w ten sposób od siebie kolejnych członków partii, którzy będą teraz musieli w pokornej pozycji ślęczeć u klamki w KPRM po kasę a jednocześnie tam, gdzie będzie potrzeba społecznego poparcia, obieca się drogę, dwie, trzy…

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Projekt ustawy jest skandaliczny, bo oddaje w ręce milionera, bankiera i premiera, ale na pewno nie członka społeczności lokalnej, decyzje, które mogą zostać podjęte głównie źle. Z Warszawy nie widać problemów dróg lokalnych. W Warszawie będzie decydowało kolesiostwo, kto kogo lepiej zna. Pieniądze powinny być jak najbliżej ludzi. Zabranie ich do Warszawy oznacza dramat setek miejscowości, które nie mogą doczekać się remontu lub wybudowania dróg.

Ustawa pokazuje sposób działania PiS – centralizować, nacjonalizować, zabierać decyzje do stolicy. A ty mały człowieku w małej wiosce siedź cicho.