Anna Zalewska wizytowała wczoraj jedną ze szkół na warszawskim Bemowie. Wizytę starannie przygotowano, aby nie wyszedł na jaw jeden z bardziej wstydliwych problemów polskiej edukacji, czyli ciężkie tornistry. Nauczyciele powiedzieli dzieciom, żeby w poniedziałek nie przynosiły książek. W ten sposób urzędnicy i towarzyszący minister Zalewskiej dziennikarze nie zobaczyli jak ciężkie potrafią być szkolne plecaki.
Rodzice są oburzeni tego typu postępowaniem. Na jednym z forów internetowych bardzo dosadnie komentowali decyzje dyrekcji szkoły. To oszustwo – było jednym z łagodniejszych określeń. Nauczyciele również nie byli zadowoleni ale musieli realizować polecenia dyrekcji.
Takie zachowanie kojarzy się jednoznacznie z czasami głębokiej komuny. Pierwszy sekretarz KC PZPR wizytował jakąś szkołę albo zakład pracy a przed wizytą zapobiegliwi funkcjonariusze dbali, aby wszystko wyglądało na zgodne z linią partii. Dzisiaj podobnie działa Ministerstwo Edukacji Narodowej. Szkoda tylko, że te wszystkie polityczne gierki odbywają się kosztem tych, którzy nie mogą się bronić – naszych dzieci.
Pani minister, udawanie, że problemu nie ma nic nie zmienia. Ciężar tornistrów może pociągnąć panią w polityczny niebyt.