To jest nieprawdopodobne, ale wygląda na to, że PiS odjechał już tak daleko, że chce wprowadzać coś w rodzaju cenzurę w kulturze! Słowa wiceministra Glińskiego o teatrach oburzyły nie tylko samorządowców i artystów związanych z teatrem ale też ludzi, którzy doskonale pamiętają jak za komuny cenzurowano przedstawienia teatralne. Czy chcemy Polski, w której ktoś na Nowogrodzkiej w Warszawie decyduje co się dzieje w Twoim teatrze – pytają internauci. I przypominają sytuację z blokowaniem wyświetlania filmu Kler w miastach rządzonych przez PiS.
“Absolutna większość teatrów jest w rękach samorządów. Już 21.10 możemy zmienić ich właścicieli. W wielu miejscach warto” – te słowa Piotra Glińskiego oburzają – i słusznie!
Schemat postępowania może przypominać ten z Ostrołęki. Przypomnijmy: w tym mieście znajduje się jedno kino, prowadzone przez ośrodek kultury, podległy prezydentowi miasta z PiS. A prezydent zakazał wyświetlania filmu. Dlaczego? Bo jego przekaz uderza w środowiska, które do niedawna popierały ugrupowanie Kaczyńskiego. Czy słowa Glińskiego to zapowiedź cenzurowania działalności teatrów?
To już było za komuny. Zdejmowano wtedy sztuki, zakazywano występować aktorom, cenzurowano wypowiedzi i treści. Zdaje się, że władza marzy o tym samym.