Partia Kaczyńskiego sprzedała poczytną gazetę Szwajcarom. Dzisiaj krzyczy o grabieży majątku III RP i repolonizacji?

Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie od lat używają haseł o wyprzedaży majątku narodowego oraz o zagranicznych mediach, które trzeba znacjonalizować. Problem w tym, że ten przekaz kompletnie traci na wiarygodności, gdy zestawimy go z faktem, że zakładana przez Kaczyńskiego fundacja prasowa sprzedała posiadaną gazetę… Szwajcarom a dziwne okoliczności tej transakcji spowodowały, że w sprawie prowadzono śledztwo, które zakończyło się poważnym aktem oskarżenia.

Rok 1991

Jest rok 1991. Właścicielem “Expressu Wieczornego”, poczytnej warszawskiej gazety, zostaje Fundacja Prasowa „Solidarność”, oficyna prasowa Porozumienia Centrum Jarosława Kaczyńskiego. Zakup był możliwy dzięki kredytowi w wysokości ponad 16 miliardów złotych udzielonemu przez Bank Przemysłowo-Handlowy. Jego prezesem był wtedy Janusz Quandt, którego działalność opisał nie kto inny jak… Piotr Nisztor w książce “Skok na banki”. Jednak ważne jest to, że gazetę kupiono od Skarbu Państwa bez przetargu, za to z prawami do wieczystego użytkowania cennych nieruchomości po przedsiębiorstwie RSW Prasa Książka Ruch, którego likwidatorem był… Krzysztof Czabański.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Nieruchomości te były położone w bardzo atrakcyjnych punktach miasta:

  • Nowogrodzka 84/86, ówczesna siedziba zakładów graficznych, obecna siedziba PiS,
  • Al. Jerozolimskie 125/127, ówczesna siedziba “Ekspressu Wieczornego”,
  • Srebrna 16, ówczesna siedziba zakładów graficznych,
  • Ordona 3, ówczesna siedziba zakładów graficznych,

Na marginesie warto dodać, że jakiś czas później redaktorem naczelnym Expressu został nie kto inny a Krzysztof Czabański. Wprowadził on do gazety politykę zgodną z linią Porozumienia Centrum. Spowodowało to konflikt w zespole w efekcie którego większość dziennikarzy odeszła. Widać tu pewną analogię z TVP dzisiaj. Ale wróćmy do roku 1991.

Mniej więcej w tym samym czasie fundacja podpisała z partią Jarosława Kaczyńskiego umowę na pożyczkę 8 miliardów złotych na kampanię wyborczą. W 1993 roku próbowała pieniądze odzyskać, ale Porozumienie Centrum ich nie miało. W tej sytuacji powstał poważny problem, chociaż sprawa dotyczyła dwóch organizacji połączonych układami personalnymi. Jak z nim sobie poradzono? Tu zaczyna się bardzo ciekawa część tej historii.

Rok 1993

Otóż ówczesny prezes fundacji Sławomir Siwek i szef Biura Organizacyjnego Porozumienia Centrum Przemysław Gosiewski oświadczyli, że fundacja i Porozumienie Centrum zawarły ustne porozumienie, która gwarantowało m.in. prawo wskazania kandydata na redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego” oraz określania linii programowej gazety. W ramach tego samego porozumienia PC miało też prawo do współdecydowania o sprzedaży gazety.

W miesiąc po oświadczeniu Gosiewskiego i Siwka, Fundacja Prasowa i PC sprzedały gazetę za 25,9 mld starych zł. Z tej kwoty 13,8 mld zł przeznaczono na spłatę zadłużenia fundacji w państwowym banku BPH, który ją kredytował, zaś 9,1 mld zł przekazano do Porozumienia Centrum tytułem odszkodowania za zrzeczenie się przez tą partię praw określonych w oświadczeniu Gosiewskiego i Siwka. Porozumienie Centrum dostało dokładnie tyle, ile wynosił jej dług wobec Fundacji. Partia zwróciła pieniądze fundacji.

Mało kto wierzył historię z oświadczeniem, takie porozumienie o wartości wielu miliardów złotych powinno się jednak realizować pisemnie. Dlatego prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo a zebrane dowody pozwoliły na skierowanie aktu oskarżenia  do sądu. Oskarżonymi byli Jarosław Kaczyński, prezes Porozumienia Centrum, Krzysztof Czabański oraz Sławomir Siwek. Oskarżenie mówiło o działaniu na szkodę fundacji. Wszystko to działu się za prezesury Jarosława Kaczyńskiego. Proces toczył się wiele lat i zakończył dopiero w 2000 roku, po… zmianie kodeksu karnego.

Jak widać, dzisiejsze krzyki Kaczyńskiego i Morawieckiego o repolonizacji mediów i rozliczaniu układów  są po prostu mało wiarygodne. Warto by też poznać szczegóły tych tajemniczych wydarzeń sprzed lat dokładniej. Książka na ten temat byłaby pasjonującą lekturą.

W 1995 w całej historii pojawia się spółka “Srebrna”. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24,