PiS zakazuje mówić o tym, że sprowadza imigrantów. Trwa wielka operacja Imigrant

Jak się poczują wyborcy PiS, gdy w końcu dowiedzą się, że partia znowu ich oszukała? Ministrowie mają zakaz mówienia o sprowadzaniu imigrantów do Polski. Mimo to są oni sprowadzani tysiącami. Trwa największa w historii naszego kraju operacja imigrancka. Rząd wydaje ogromne ilości zezwoleń na pobyt i pracę, ale stara się to ukrywać przed swoim elektoratem. Przed wyborami wyłączono nawet rządową stronę, która prezentuje statystyki tego zjawiska. Społeczeństwo ma nie wiedzieć.

Ludzie przecierają oczy ze zdumienia i pytają skąd w naszych miastach i miejscowościach pojawiło się tak dużo imigrantów. Jarosław Kaczyński i jego podwładni bardzo krytykowali Donalda Tuska i Ewę Kopacz za sprawę imigracja. Już wtedy była to czysta hipokryzja, bo wszyscy mają świadomość, że imigracja jest Polsce potrzebna. Ale propisowskie media szczuły równo.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Dlaczego? Bo większość młodych aktywnych zawodowo ludzi ucieka z naszego kraju szukać lepszego życia poza jego granicami. Bo program 500 Plus nie przyniósł efektów w postaci wzrostu liczby urodzeń. I wreszcie dlatego, że imigranci nie będą narzekać, tylko pokornie zagłosują na obecną władzę, jak już będą mogli. Bo w końcu dostali zezwolenie na pracę, prawda? Plan PiS jest bardzo sprytny. Ta partia, która doszła do władzy na kseonofobicznych hasłach i strachu przed imigrantami, tworzy im teraz doskonałe warunki do  pracy. I sprowadza imigrantów islamskich – m.in. z Filipin, ale też Pakistanu czy krajów arabskich Afryki. Wszystko można sprawdzić w serwisie rządowym.

Media i komentatorzy już o tym piszą i mówią, ale tego nie zobaczycie w TVP.

“Resorty dostały z Nowogrodzkiej zakaz mówienia o przyjmowaniu imigrantów, może to robić tylko minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński. Zakaz ma obowiązywać do końca maratonu wyborczego w 2020 r., „żeby nie szkodzić partii”. – ujawniła Rzeczpospolita.

źródło: rzeczpospolita.pl