“Sprawa KNF może świadczyć (o tym – dopisek redakcji), że jak na Węgrzech Orbana, państwo pisorgpl wkracza na drogę mafijną – grupy przestępczej, która wykańcza lub przejmuje prywatne firmy. Mam nadzieję, że radni w sejmikach dwa razy się zastanowią, zanim dadzą się zastraszyć lub przekupić.” – tak skomentował aferę KNF Paweł Rabiej. Jeden z komentujących przypomniał, że państwowy reket, czyli wymuszanie pieniędzy od firm, miało też miejsce na Ukrainie.
Sprawa #KNF może świadczyć, że jak na Węgrzech Orbana, państwo @pisorgpl wkracza na drogę mafijną – grupy przestępczej, która wykańcza lub przejmuje prywatne firmy. Mam nadzieję, że radni w sejmikach dwa razy się zastanowią, zanim dadzą się zastraszyć lub przekupić. To wyjdzie.
— Pawel Rabiej (@PawelRabiej) November 13, 2018
“Nie tylko na Węgrzech, tzw. państwowy rekiet był powszechny na Ukrainie Janukowycza. Poza tym to PiS w l.2006-2007 utworzył KNF jako połączenie trzech niezależnych nadzorów finansowych, czyniąc go tym samym bardziej podatnym na wpływy polityczne. Dzisiaj tego efekty.” – dodał jeden z komentujących na Twitterze.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tymczasem w samym PiS trwa gorączkowe poszukiwanie sposobów wyjścia z tej afery. Większość polityków ma bowiem świadomość, że sama dymisja Marka Chrzanowskiego to zdecydowanie za mało. Opozycja będzie wnioskować o powołanie komisji śledczej. Ta sprawa po taśmach Morawieckiego i braku efektów działań w aferze dieselgate może być kolejnym powodem do utraty poparcia społecznego przez władze. Rozdźwięk między obiecywaniem uczciwego państwa a skalą afery KNF jest bowiem ogromny.
Jarosław Kaczyński mówił niedawno w kampanii samorządowej, że “różnice między Polską a krajami Zachodu można nadrobić dzięki dobrej, uczciwej i sprawnie funkcjonującej władzy; Polska przestała być państwem teoretycznym”. W kontekście afery KNF brzmi to dzisiaj śmiesznie i niewiarygodnie.