Wrobili posła opozycji?! Giertych zapowiada kroki prawne przeciwko prokuratorowi

Kompromitacja ludzi Ziobry i Kamińskiego.

Prokuratura ukrywa ekspertyzy dotyczące luksusowych zegarków, które rzekomo miały być łapówką dla posła opozycji Stanisława Gawłowskiego – alarmuje mec. Roman Giertych. – Traktuję te działania prokuratury jako czysto polityczne, mające odwrócić uwagę od innych okoliczności i spraw, które są niewygodne dla obecnej władzy – wyjaśnia mecenas. Jak się okazuje, podwładni Zbigniewa Ziobry od dawna mają gotową ekspertyzę potwierdzającą obronę posła opozycji, jednak wciąż nie chce jej ujawnić.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Ludzie Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry stawiając zarzuty posłowi opozycji opierają się na zeznaniach… pary gejów –  szefa Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i jego kochanka. Kochanek szefa IMiGW zeznał śledczym, że poseł opozycji żądał w 2011 roku dwóch luksusowych zegarków. Dowodów na to jednak nie ma. Co więcej – zegarków u posła nie znaleziono. Zegarek znalazł się za to na ręce…  szefa IMiGW. Dowodem są zdjęcia z 2013 roku.

– Jest taka ekspertyza. Opinia została wydana na wniosek obrony. Prokuratura ma obowiązek w takiej sytuacji nam ją przedstawić. Jest do tego zobligowana. Ale w tym przypadku prokuratura odmówiła nam tego dostępu. W moim przekonaniu, łamiąc w tym zakresie prawo. (…) Zostaną podjęte kroki prawne przeciwko prokuratorowi, który nie przestrzega w tym zakresie kodeksu postępowania karnego. Odmowa jest sprzeczna z prawem – wyjaśnia mec. Roman Giertych.

Ekspertyza, którą ukrywa prokuratura dotyczy dwóch elementów: tego, czy zdjęcie jest autentyczne, i tego, czy zegarek na ręku szefa IMiGW to ten, który miał być rzekomo przedmiotem łapówki.

– Moim zdaniem prokuratura nie chce, by stała się ona publiczna przed debatą w Sejmie i głosowaniem ws. uchylenia immunitetu panu posłowi Stanisławowi Gawłowskiemu. W moim przekonaniu ekspertyza wykazuje, że zegarek, który rzekomo miał być przedmiotem korupcji, jest na zdjęciach na ręku osoby, która pomawiała posła Gawłowskiego o korupcję. Ta osoba miała go na ręce już po tym, kiedy rzekomo zegarek miał zostać wręczony posłowi Gawłowskiemu. Odnalezienie tego zegarka na ręce osoby pomawiającej, musi prowadzić do umorzenia tego głównego zarzutu, od którego zaczęła się ta sprawa. I zakończyć postępowanie przeciwko posłowi Gawłowskiemu. I to jest właśnie powód, dla którego prokuratura nie chce, w moim przekonaniu, ujawnić tej ekspertyzy. Innego racjonalnego powodu nie widzę – dodaje właściciel jednej z najskuteczniejszych warszawskich kancelarii.

Źródło: Wirtualna Polska