Morawiecki jak Gierek? To już przekracza granice śmieszności – tak komentowane jest przemówienie premiera

“Naszym wspólnym celem jest dobro Polski, pomyślność narodu i każdego obywatela”. To nie są słowa Mateusza Morawieckiego, ale Edwarda Gierka. Przemówienia komunistycznego przywódcy Polski, który obiecywał cud gospodarczy i uprawiał propagandę sukcesu można by jednak pewnie bez większych zmian dać do czytania premierowi Morawieckiemu. Ciekawe czy topniejący zwolennicy PiS zobaczyliby różnicę?

W innym przemówieniu Gierek mówił: “Wykonanie tych zadań wymagać będzie uporu, wymagać będzie zdwojonych wysiłków, a niekiedy nawet i wyrzeczeń. Stawiam sprawę jasno, bez niedomówień, bo tylko w ten sposób można pozyskać miliony patriotów do myślenia i do działania w imię żywotnych interesów naszego państwa i naszego narodu.” Zresztą to stawianie państwa ponad ludzi jest charakterystyczne dla komunizmu jak i dla dzisiejszego przekazu partyjnego władzy. Silne państwo ma górować nad człowiekiem.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W ocenie komentatorów i polityków Morawiecki wypadł dzisiaj w Sejmie fatalnie. Pisano o przekroczeniu granic śmieszności, porównywano go z przemówieniami Gierka.

Wiele osób zwraca też uwagę, że poprzednim razem Beata Szydło też opowiadała jaki jej rząd jej wspaniały a następnie została… odwołana.

Dominuje przekonanie, że Morawiecki żyje w równoległej rzeczywistości.

Sekretarz komitetu powiatowego obdzwania okoliczne kołchozy:
– No jak tam idą żniwa?
– Chu..wo!
– Nie upiększajcie, mówcie jak jest!

brzmiał popularny dowcip z czasów komuny. A na koniec przytoczymy inny, który pasuje całkiem dobrze do dzisiejszej sytuacji w Polsce:

Na zebraniu Biura Politycznego PiS Kaczyński chwali się sukcesami polskiego rządu.
– Nawet papież poświęcił nam uwagę w swoim przemówieniu w niedzielę.
– A co powiedział? – interesuje się jeden z członków biura.
– Jezus, Maria!