Deweloper Kaczyński.

– Teraz rozumiem, dlaczego PiS chciał tak bardzo wygrać wybory w Warszawie. Dlaczego tak wiele zainwestował w tę kompanię wyborczą. (…) W Warszawie chciał wygrać dlatego, że wiązały się z tym także profity finansowe. Ja się zastanawiałem dlaczego PiS zrobił z tego pojedynku właściwie jedyny pojedynek, który było widać w mediach publicznych. Przecież to generalnie był błąd, dlatego, że to przesłoniło wszystko. Wiadomo było, że w Warszawie będzie trudno wygrać. Ale widać było, że wszystkie siły zostały rzucone na Warszawę. Bo oprócz samej wygranej w Warszawie chodziło również o wielki biznes finansowy – powiedział prezydent stolicy Rafał Trzaskowski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.

Reklamy

Jak zauważył prezydent Warszawy PiS uwłaszczyło się na majątku państwowym w latach dziewięćdziesiątych, a budowa wież pozwoliłaby imperium Kaczyńskiego zarabiać astronomiczne pieniądze. – Z tego co czytałem, wyliczenie było takie, że 80 milionów rocznie samego czynszu, gdyby wybudować taką wieżę, mogłaby zyskać spółka powiązana z PiS-em – dodał Trzaskowski.

– Problem polega na tym, że to PiS cały czas mówi, że wszyscy się uwłaszczyli, łącznie z moją partią. Że to jest partia, która miała jakieś profity z tego, co działo się w poprzednim systemie. A okazuje się, że Platforma Obywatelska ma zero profitów i zero pieniędzy z tamtych czasów, natomiast PiS ma całą sieć powiązań, działek a oprócz tego budowało imperium medialne na podstawie SKOK-ów, z którymi były potem same problemy. I tak naprawdę każdy Polak się do tego dorzucił. Tu mamy problem przede wszystkim z wiarygodnością partii rządzącej, która mówi, że ma absolutnie czyste ręce, nigdy nie miała nic wspólnego z uwłaszczeniem, a budowała imperium na pieniądzach, które jeszcze pochodziły z komunistycznych czasów – podkreślił prezydent.

Źródło: Rzeczpospolita

Poprzedni artykułPaństwo nie zdało egzaminu – grzmiał w Sejmie prezes ludowców w czasie debaty o morderstwie Adamowicza. Posłowie PiS chcieli zapaść się pod ziemię.
Następny artykułRydzyk znowu szuka pieniędzy. Toruński biznesmen zwrócił się o wsparcie finansowe fundacji Nasza Przyszłość