Gazeta Wyborcza ujawniła, że prokuratura próbowała nakłaniać austriackiego biznesmena, członka rodziny Kaczyńskiego tak, aby nie było tam informacji o tym, iż Kaczyński polecił mu dać 50 tysięcy złotych księdzu z rady Fundacji. Jeśli tak rzeczywiście było, możemy mieć do czynienia z poważnym przestępstwem a sprawa wymaga pilnego wyjaśnienia.
Wyborcza podaje, że prokuratura próbowała „korygować” protokół zeznań Birgfellnera w zakresie, w jakim dotyczył Kaczyńskiego (i koperty 📩). „Korekta” protokołu brzmi dość eufemistycznie. Dziwię się pani prokurator, że godzi się w tym uczestniczyć. pic.twitter.com/rZvmu8pcWB
— Dorota Brejza (@Dorota_Brejza) February 18, 2019
Jeśli w jednej z najpoważniejszych afer w Polsce, prokuratura działa w sposób opisany przez dziennikarzy, możemy mieć do czynienia z bardzo groźną sytuacją, w której aparat sprawiedliwości działa przeciwko pokrzywdzonemu. Nakłanianie do zmiany zeznań może zostać uznane za przestępstwo, bardzo surowo traktowanym przez prawo.