Strach przed taśmami.
Po wyjściu na jaw treści listów Marka Falenty, biznesmena, który zlecał kelnerom nagrywanie ludzi związanych z PO, kolejni politycy PiS zaczynają mieć wątpliwości czy warto go karać. Powodem mają być pozostałe nagrania. Wśród nich m.in. obciążające prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz wierchuszki partii.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Za samo podsłuchiwanie, nagrywanie kogoś do więzienia iść, jeżeli nie ma się recydywki? To była surowa kara dla Falenty. Pytali mnie: Tadek, czy wy nie przeginacie? On tak do ciupy idzie na żywca? – stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Tadeusz Cymański.
Za samo podsłuchiwanie do wiezienia iść, jeżeli nie ma się recydywki? To była surowa kara dla Falenty. Pytali mnie: Tadek, czy wy nie przeginacie? On tak do ciupy idzie na żywca? – Tadeusz Cymański w #RZECZoPOLITYCE @rzeczpospolita ,https://t.co/Ad5Luowe5q
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) June 12, 2019
Przed wsadzeniem do więzienia broni Falentę również bliski PiS korespondent TVP Cezary Gmyz (w liście do prezesa PiS Falenta stwierdził, iż współpracował on z CBA).
Źródło: Rzeczpospolita