Burza w radiu.
Nowy minister edukacji Dariusz Piontkowski był gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet. W pewnym momencie dziennikarka przypomniała mu sprawę z 2008 roku. Piontkowski był oskarżony o przywłaszczenie funkcji publicznej. Zdaniem prokuratury podpisywał dokumenty jako marszałek województwa po głosowaniu nad jego odwołaniem i powołaniem następcy.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Zdaniem nieżyjącej już dyrektor generalnej można było je podpisać. Interpretacja sądu w tej sprawie była inna. Sąd umorzył postępowanie stwierdzając, że podpisanie dokumentów dotyczących tych dwóch osób ani nie naraziło Skarbu Państwa na jakąkolwiek stratę, ani ja nie przywłaszczyłem żadnych środków, bo niektórzy mogliby sugerować, że zrobiłem to z jakichś innych pobudek. Nie było więc żadnego wyroku skazującego tylko umorzenie postępowania – tłumaczył się Piontkowski.
– Nie no, wyrok skazujący był… – stwierdziła dziennikarka. Na to zareagował zdenerwowany minister: – Jeśli jeszcze raz powtórzy pani „wyrok skazujący” to panią pozwę do sądu. (…) To była sprawa precedensowa. Dziś nie ma wątpliwości, że wraz z odwołaniem nie można podpisywać dokumentów – stwierdził.
Dariusz #Piontkowski do @BeataLubecka: Pozwę panią do sądu, jeśli jeszcze raz powtórzy pani „wyrok skazujący”
➡️https://t.co/gigaV7MY9t pic.twitter.com/RjG1eOgdUA
— Gość_RadiaZET (@Gosc_RadiaZET) June 14, 2019
– Czemu się pan nie odwoływał od tego wyroku, skoro się pan z nim nie zgadzał? – dopytywała dziennikarka. – Uznałem, że dalsze postępowanie niewiele tutaj zmieni, dlatego nie odwoływałem się. Orzeczenia, nie wyroku. Gdyby był wyrok skazujący, nie mógłbym pełnić funkcji publicznych i straciłbym wtedy mandat poselski – zapewnił minister Piontkowski.
Źródło: Radio Zet / NaTemat