Układ władzy gubi dowody swoich polityków. Przypadek? Nie sądzę!

Co łączy zapis rejestratora z wypadku Beaty Szydło, zapis monitoringu z komendy we Wrocławiu gdzie zginął Igor Stachowak, billingi Beaty Kempy, zapis monitoringu z dnia, gdy zabójca Pawła Adamowicza miał rzekomo przebywać w pobliżu pałacu prezydenckiego, twarde dyski afery Amber Gold, dowody wpłat rządowych premii na Caritas oraz płytę z sejfu CBA z filmem na którym zarejestrowano seks z nieletnią, na której ma być ważny polityk PiS? Dowody, które mogłyby obciążać polityków układu władzy, znikają w tajemniczych okolicznościach. I nie jest to przypadek.

W Polsce trwa bowiem dzisiaj wojna o wszystko. Kto zwycięży we wrześniowych wyborach, ten będzie rządził kolejne cztery lata, lub dłużej. W obliczu blisko 200 afer PiS  zrobi wszystko, by pozostać u władzy, bo dobrze wie, że tym razem nie będzie pobłażania, tylko twarde rozliczenia. Polacy mają bowiem dosyć kłamstw i propagandy, która leje się z państwowych przekaźników.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Znikające dowody są najlepszym świadectwem jak słabe jest państwo a jak mocny ów mityczny ale realny układ. Ktoś musiał zadbać o owo “zniknięcie”. Ktoś dopilnował, by wydano ustnie, niekiedy szeptem, odpowiednie polecenia. Ktoś działa, by swoim nie stała się krzywda. Na każdym etapie, w każdym miejscu. Chyba, że swój nie jest swój i pada ofiarą rozgrywek we własnym ugrupowaniu.

Nie ma więc przypadków, są tylko znaki.