Minister edukacji powinien przeprosić uczniów i podać się do dymisji?

Anna Zalewska jako pisowski minister edukacji zapewniała, że miejsca w liceach starczy dla wszystkich. Teraz wiadomo już, że tak nie będzie. Zalewskiej już nie ma, ale problemy pozostały. Teraz za edukację odpowiada Dariusz Piontkowski.

Początki urzędowania nowego ministra nie są jednak dobre. Wręcz przeciwnie, prawie z każdego zakątka Polski dochodzą sygnały o problemach w edukacji. Nie ma miejsc dla licealistów, do szkół nie dostają się nawet osoby z czerwonymi paskami. Po dwóch latach ciężkiej pracy dzieci są zestresowane, zdezorientowane i nie wiedzą co zrobić. Należą im się przeprosiny. Przeprosić powinien minister edukacji. Wystąpić w telewizji, radiu w internecie i po prostu po ludzku powiedzieć “Przepraszam. Nasz pomysł się nie sprawdził. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ułatwić wam edukację. Ja honorowo podaje się do dymisji, bo widzę, do czego doprowadziły pomysły mojej poprzedniczki”. Taki minister i takie ugrupowanie zasłużyłoby na szacunek i wyborców i konkurentów politycznych.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Problem w tym, że w PiS nie ma zbyt wiele honoru, jest za to dużo kalkulacji politycznej. Dymisja ministra, szczególnie takiego ze struktur regionalnych jak Piontkowski, jest w zasadzie politycznie niemożliwa. Zamiast przeprosin jest oskarżanie opozycji, przerzucanie winy na samorząd, atakowanie nauczycieli.

Tam, gdzie zaczyna się przyszłość narodu, tam gdzie zaczyna się przyszłość naszych dzieci, tam polityka musi się kończyć. Odpowiedzialność za to, co się dzieje w szkołach, spada więc na Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego, Beatę Szydło. I najlepsze co w tej sytuacji mogą zrobić wyborczy to nie głosować na PiS. Zagłosować na tych, co mają pomysły na oświatę i chcą budować, nie niszczyć. Lub pozostać w domu na jesień – jako wyraz protestu, nawet jeśli do tej pory popierali PiS. Bo dzisiaj wyraźnie widać jak destrukcyjną politykę w oświacie prowadzi to ugrupowanie.