Niesławne głosowanie nad budżetem, w którym posłowie PiS po putinowsku zablokowali posłom opozycji dostęp do sali, na której się odzywało, mogło być przedmiotem śledztwa. Zawiadomienie w sprawie kłamstwa posłów ugrupowania Kaczyńskiego złożył sędzia Igor Tuleya. Zawiadomienie zostało obszernie udokumentowane i na jego podstawie można by wszystkim postawić zarzuty. Ale prokuratury Ziobry sprawę zamiotła pod dywan.
W zawiadomieniu czytamy, że posłowie PiS skłamali, poświadczając, że do sali był dostęp oraz, że każdy poseł opozycji mógł tam wejść. W rzeczywistości – jak widzimy na nagraniach i w relacjach prasowych – wejście było zablokowane.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Posłowie PiS skłamali więc w swoich zeznaniach i łatwo im postawić zarzuty. Ale kontrolowana prokuratura tego na razie nie zrobi. Polecenie przyszło z samej góry a sprawę odwołania rozpatrywał sąd w… Radomiu. Czy tutaj również zadziałało tajemnicze polecenie z góry?
To wszystko w prawdziwie wolnej Polsce musi być przedmiotem śledztwa i trzeba tym ludziom będzie postawić poważne zarzuty. Państwo nie może być traktowane jako prywatny folwark, bo to złamanie wszystkich zasad i podważanie zaufania nas, jako Polek i Polaków, do tych instytucji. Na tym przykładzie widać wyraźnie jak to wszystko nie działa a cała tak zwana reforma wymiaru sprawiedliwości to bajka dla naiwnych, obliczona na zasłonięcie faktu ręcznego sterowania.
I to jest prawdziwy dramat polskiej demokracji👎😩🤐😡 https://t.co/p9ft861J5L
— Adam Struzik (@StruzikAdam) August 9, 2019
Pełna treść zawiadomienia znajduje się tutaj.
źródło: Gazeta Wyborcza/Natemat/Wpolityce.pl