Oni żyją chyba w jakiejś urojonej rzeczywistości. Propisowscy publicyści nieustannie narzekają na sytuację mediów w Polsce, chociaż mają do dyspozycji swoje telewizje, gazety lub czasopisma a na dodatek serwisy internetowe. Mimo to nieustająco rozprawiają o wielkim spisku i konieczności nacjonalizacji mediów. Co się kryje pod tym pojęciem? Przejęcie przez państwo, obsadzenie własnymi ludźmi i zmiana linii programowej na tą, zgodną z linią partii.

To już było panowie. W latach komuny obowiązywała linia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnicznej, której tak wielu członków przeszło do PiS. Od czasu do czasu do opinii publicznej docierają też informacje o tym, że po wyborach, jeśli Kaczyński je nie daj Boże wygra, zostanie wprowadzona ustawa, która wprowadzi koncesjonowanie mediów na wzór węgierski.

Reklamy

Dzisiaj media są częściowo przez PiS neutralizowane reklamami. Znacznie złagodził kurs wobec władzy na przykład Super Express. Wolność słowa w Polsce jest dzisiaj poważnie zagrożona na skutek całkowitej propagandyzacji telewizji publicznej. Przedstawiany tam obraz jest bardzo daleki od rzeczywistości. Chwalenie władzy, ostre ataki na opozycję, przypominają sytuację z lat komuny.

Ale co się dziwić – tak wielu komunistów trafiło do PiS, że telewizja ma skąd czerpać wiedzę i doświadczenie o propagandzie…

źródło: Twitter

Poprzedni artykułInternauci złapali Brudzińskiego na niebezpiecznej zabawie komórką za kierownicą
Następny artykułUdana konwencja Lewicy: Polska normalnym europejskim państwem dobrobytu.