Państwo teoretyczne.
Były dziennikarz TVP Mariusz Kowalewski ujawnił jak służby rządzą państwową telewizją.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– W połowie października 2018 r. dyrektor TAI Jarosław Olechowski i jego zastępca Paweł Gajewski oznajmili, że muszą ze mną rozwiązać umowę o pracę. To nie jest ich decyzja, przyszła z Woronicza, jak mówiliśmy na Biuro Zarządu TVP, bo tak miał sobie życzyć koordynator ds. służb Mariusz Kamiński albo osobiście, albo przez kogoś. Jarek Olechowski powiedział, że Flaga była zagrożona, tak nazwał wtedy Jacka Kurskiego. Brzmiało to tak, że albo polecę ja, albo prezes straci stołek – opisuje Kowalewski w rozmowie z „Polityką”.
Kamiński chciał go zniszczyć za to, że w czerwcu 2018 r. na porannym kolegium podał informację, że „Kamińskiego mają odwołać, na co rzekomo naciska Morawiecki”.
– Przekazał mi to jeden z moich dziennikarzy, twierdząc, że to info z okolic rządowych. Wydawało mi się to mało wiarygodne i na kolegium zastrzegłem, że informacja jest niepewna. Zaraz potem zaprosił mnie zastępca Kamińskiego Maciej Wąsik, któremu ktoś z uczestników kolegium usłużnie doniósł. Spytał, skąd to wiem. Wspomniałem o dziennikarzu, ale jego nazwiska nie ujawniłem. Trzy dni później wezwał mnie prezes Kurski i pytał, kto mi to powiedział, bo dzwonił do niego minister-koordynator i on jako prezes chce znać źródło. Nazwiska informatora mu nie podałem. A w październiku, jak już mówiłem, dostałem wymówienie – opisuje Kowalewski.
Po publikacji wywiadu podległa Kamińskiemu CBA ruszyła w teren. Dziś rano ponownie zatrzymała byłego prezesa Orlenu. Ale sztuczki medialne policji politycznej PiS przestają działać.
Źródło: Polityka / Interia