Dziennikarze-agenci?
Były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej opisał jak Centralne Biuro Antykorupcyjne niszczyło dowody na współpracę z dziennikarzami, w trakcie medialnych „detonacji” afer.
– Gdy Donald Tusk zdymisjonował Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA właśnie z powodu politycznych gier i przecieków, to okazało się iż w samym biurze zniknęły ważne dane. Np. takie, gdzie jeździły samochody służbowe z ówczesnym kierownictwem CBA. Pozwoliłoby to bowiem rzucić trochę światła na to kto z kim i gdzie rozmawiał tuż przed tym jak „Rzeczpospolita” dostała podsłuchy – wyjaśnia były dyrektor TAI.
Służby PiS kupiły sobie sprzęt do włamywania się na telefony i komputery osobiste. Nikt nie kontroluje jak go wykorzystują. Czy i jak można się bronić?https://t.co/f9jwK3AFWA
— Służby Specjalne (@sluzbyspec) October 17, 2019
– W 2009 r. z CBA wyciekły do „Rzeczpospolitej” stenogramy rozmów polityków PO, co skutkowało wybuchem tzw. afery hazardowej. Przeciek nie był przypadkowy. W dniu publikacji materiału na łamach „Rzepy” PiS w sojuszu z SLD odzyskiwał kontrolę nad mediami publicznymi. Przeciek miał być początkiem politycznej ofensywy i pozwolić w 2011 r. (lub wcześniej) na powrót PiS do władzy. Nie udało się, bo ekipa medialna, która z ręki PiS przejęła kontrolę nad telewizją nie umiała właściwie nakręcić afery hazardowej i ta mówiąc kolokwialnie „szybko zdechła” – dodaje.
Źródło: Magazyn Służby Specjalne