W ostatnią niedzielę października przestawiamy czas na zimowy. Tymczasem okazuje się, że z tego powodu wszystkie pociągi intercity, jeżdżące w nocy, zatrzymają się na godzinę, żeby… nie przyjechać za wcześnie.
Trudno to oceniać inaczej jak czysta urzędnicza głupota. Wszyscy pasażerowie spędzą godzinę dłużej w pociągach tylko dlatego, że jakiś urzędnik nie potrafi mentalnie poradzić sobie ze sprawą zmiany czasu?
Stojące pociągi to nie tylko spóźnienie. To także koszty prądu, czasu pracy osób, które w nich jeżdżą jako maszyniści czy konduktorzy. Bezmyślność nie zna granic. Co by się stało, gdyby pociągi dojechały normalnie do swoich stacji docelowych? Nic. A tak będzie spóźnienie, chociaż na zegarku wszystko będzie się zgadzać.
Absurd!
Niezmiennie co roku mnie to fascynuje 😍
— Piotr Gozdowski (@PiotrGozdowski) October 22, 2019
