Uzbrojeni funkcjonariusze zakłócili rozprawę sądową. Polacy oburzeni postawą Policji

Skandal z zakłóceniem pracy sądu przez policjantów wysłanych na polecenie oficera zatacza coraz szersze kręgi.

“Bardzo przepraszam panią sędzię Beatę Woźniak za ten incydent z legitymowaniem. Nie powinno do niego dojść i obiecuję, że nigdy to się już nie powtórzy. Przeprowadzimy postępowanie wyjaśniające i wyciągniemy konsekwencje służbowe.” – tak tłumaczy się Andrzej Borowiak, rzecznik Policji, po tym jak uzbrojeni funkcjonariusze wtargnęli na salę sądową i zakłócili przebieg rozprawy. Ale to nie zadowoliło Polaków, którzy krytykują działania tej formacji i są zdania, że to nie był przypadek, ale to element wojny państwa PiS z sędziami.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Jak na rzecznika Policji wykazuje pan porażającą nieznajomość prawa. Nie chodzi tylko o próbę wylegitymowania sędziny. Ci policjanci nie mieli prawa znaleźć się w budynku sądowym na interwencji. Dyżurny, który ich tam wysłał też jakiś niedouczony.” – brzmi jeden z komentarzy.

“Nawet mój 12-letni syn wie, ze sędziego chroni immunitet.pytanie na jakim etapie rozwoju intelektualnego byli”tamci”policjanci i ilu takich jeszcze w policji pracuje. Wstyd…” – napisała internautka.

“Chyba tylko kompletny szok jaki przeżyła sędzia mógł spowodować, że nie ukarała natychmiast i na miejscu policjantów za obrazę sądu i zakłócanie porządku na sali rozpraw, mogła w tym wypadku użyć kary najwyższej z przewidzianych” – dodała kolejna osoba.

“Za nieznajomość art.58 o policji orły legitymujące sędziego na sali rozpraw kiedy reprezentuje majestat RP powinny dostać dyscyplinarki razem z tymi którzy wydali im to polecenie. Prawidłowa reakcja to odmowa i bezpośredni raport poza drogą służbową do Komendanta Głównego.” – to następny komentarz.

“Tych policjantów wysłał na realizację oficer dyżurny. Więc proszę nie ściemniać, że to był “incydent”, bo skoro ktoś podjął decyzję o wysłaniu funkcjonariuszy do sądu (w którym już jest policja sądowa), to znaczy, że było to umyślne działanie, a nie żaden incydent.” – napisał Maciej Jabłoński.