Szokujące! Są dowody na to, że minister pracy i polityki społecznej złamała prawo pracy

Afera z nowo powołaną minister pracy i polityki społecznej, Marleną Maląg. W zeszłym tygodniu ujawniono, że za czasów gdy minister była dyrektorem szkoły w Ostrowie Wielkopolskim, wielokrotnie łamała prawo pracy, zatrudniając nauczycieli na umowy czasowe, podczas gdy miała obowiązek zatrudnić ich na umowy na czas nieokreślony. Dzisiaj opublikowano dokumenty, które to potwierdzają.

Ministerstwo zaprzeczyło, zaprzeczyła też Państwowa Inspekcja Pracy. Jednak okazało się, że szli w zaparte, ale nie mieli racji – dzisiaj dziennikarze ujawnili dokumenty, z których wynika wprost, że naruszenie prawa miało miejsce.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Szokujące jest to, że osoba, która łamała prawo pracy, została ministrem pracy i polityki społecznej! Jak można kogoś takiego w ogóle rozważać na wysokie stanowiska, które są związane z ogromną odpowiedzialnością, na których trzeba wykazać się uczciwością i wrażliwością społeczną? Zatrudnianie nauczycieli na umowy czasowy mówi bardzo wiele o tej wrażliwości.

Szokujące jest też to, że zarówno ministerstwo i państwowa inspekcja pracy kłamały w sprawie minister Maląg. Jednak strategia pójścia w zaparte się nie opłaciła – dowody, które opublikowali dziennikarze są jednoznaczne. To dokumenty, w których naruszono złamanie prawa.

Szokujące jest to, że Mateusz Morawiecki nie odwołał w piątek Maląg ze stanowiska. Nie może być tak, że osoby co do których istnieją dowody na łamanie prawa pracy pozostają na swoim stanowisku. Rząd nie potrafi przyznawać się do błędów i nie wyciąga wniosków, kiedy je popełnia. Strategia pójścia w zaparte się nie opłaci.

źródło: Dziennik.pl