Błaszczak nie interesuje się Tupolewem, chociaż był 100 metrów od niego.

Prokuratura Krajowa postanowiła włączyć samolot TU154M o numerze bocznym 102 do materiału dowodowego w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Oznacza to, że aby zbliżyć się do maszyny każdorazowo potrzebna będzie zgoda śledczych.

Jak podał portal wpolityce.pl, cytując postanowienie prokuratury, “decyzja to efekt zniszczenia samolotu z powodu działalności Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego” kierowanej przez Antoniego Macierewicza. Wg prokuratury w samolocie “doszło do uszkodzenia krytycznych elementów siłowych konstrukcji płatowca, a charakter tych zmian jest trwały i nieodwracalny”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


TU154M stoi w hangarze w Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim.

Po raz ostatni Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak był na tym lotnisku w marcu ubiegłego roku z okazji 20. rocznicy wstąpienia Polski do NATO. Błaszczak stał dosłownie 100 metrów od hangaru z którego wystawała “tylna część Tupolewa”. Szef MON do wnętrza jednak nie zajrzał. Wolał pozować do zdjęć.

Tymczasem wystający z hangaru ogon TU154M o numerze bocznym 102 doskonale widać nawet z kosmosu.