“Przyznanie władzy politycznej takich kompetencji to ogromne ryzyko. Minister na tej zasadzie może równie dobrze odwołać sędziego delegowanego orzekającego w każdej sprawie, której wynikiem jest zainteresowany on, jego bliscy, koledzy albo jego środowisko polityczne. To potencjalny środek nacisku, który nie powinien istnieć” – mówił kilka lat temu Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS, odwołaniu w związku ze skandalem hejterskim.
Jak brzmią te słowa w kontekście natychmiastowego wyrzucenia (bo tak należy odczytywać tak zwane odwołanie z delegacji) z Sądu Okręgowego w Olsztynie sędziego, który zażądał od Sejmu list poparcia do KRS?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Łukasz Piebiak odszedł z Ministerstwa Sprawiedliwości w atmosferze skandalu. Media ujawniły, że prowadził grupę szaklującą i atakującą sędziów w internecie. Za jego czasów z ministerstwa wyciekały poufne informacje o sędziach, które były wykorzystywane do tych ataków.
źródło: Twitter
Tak a propos odwołania sędziego z delegacji – warto pamiętać, że sądy administracyjne przesądziły, że w tego typu przypadkach nie przysługuje skarga na kanwie sprawy sędziego Łukasza Piebiaka. Sam zainteresowany tak wówczas sprawę komentował: pic.twitter.com/mg0cZbu6X6
— Marcin Szwed (@marcinszwed89) November 25, 2019