Przygotowanie i przeprowadzenie symulacji strategicznych z zakresu obronności to poważne zadanie. W sytuacji, w której przetarg na jej przeprowadzenie wygrywa człowiek, który zajmuje się produkcją gier planszowych, można mówić wyłącznie o kompromitacji.
“Gdyby ktoś chciał znowu trochę pośmiać się z rządu, to proszę poczytać, o ile jeszcze go brzuch nie boli od dotychczasowych porcji śmiechu. Takie tam mają wyobrażenie o przygotowaniach strategicznych państwa do obrony. Tylko że to już przestaje być śmieszne” – napisał w komentarzu do sprawy Stanisław Koziej.
“Śmiać się trzeba,że aby doradzać premierowi,jak bronić Polski ogłasza się… przetarg,który wygrywa …najtańsza oferta. To jest więcej niż śmiech,to dyskwalifikacja. Do takich gier państwo ma wyspecjalizowane instytucje,jak np. Centrum Symulacji i Komputerowych Gier Wojennych. Ci, którzy robią tego typu rzeczy w najbardziej poważnych (doradztwo premierowi) sprawach obrony państwa, to w najlepszym razie tzw. pożyteczni idioci” – dodał Koziej.
Jakiś czas temu w Tygodniku Angora pojawiła się taki obrazek:
A jest chyba jeszcze gorzej…
źródło: Twitter / Interia
Nie jest śmieszne, to fakt. Bo ci, którzy robią tego typu rzeczy w najbardziej poważnych (doradztwo premierowi) sprawach obrony państwa, to w najlepszym razie tzw. pożyteczni idioci. A nad takimi raczej płakać, niż śmiać się należy.
— Stanisław Koziej (@SKoziej) December 11, 2019