Przerażająca prawda! Personel szpitala w Wielkopolsce ujawnia jak naprawdę wygląda stan służby zdrowia w sprawie koronawirusa

Jesteśmy oszukiwani a procedury niczego nie zabezpieczają? “Jestem jednym z członków personelu Szpitala w Puszczykowie pow. poznański, w którym na Oddziale Internistycznym przebywała pacjentka, która jak się obecnie okazuje jest zarażona koronawirusem. Oglądając popołudniową konferencję z Poznania, nie mogę tej sprawy zostawić bez poinformowania Państwa oraz lokalnych mediów” – napisał autor szokującego listu do mediów.

“Owa pacjentka przyjęta była do Szpitala w Puszczykowie w piątek dnia 06.03.2020 r., po tym jak nie przyjęto jej do Szpitala Zakaźnego w Poznaniu. Lekarz dyżurny tej placówki, w godzinach dopołudniowych, jedynie konsultował z nią telefonicznie, a w zasadzie przeprowadził wywiad, gdzie był poinformowany, że faktycznie nie przebywała ona poza granicami kraju, jednakże miała kontakt z osobą, która przyjechała z nart z Włoch.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Kłamstwem jest wypowiedź Pani profesor Magdalena Figlerowicz z Kliniki Chorób Zakaźnych w Poznaniu, na popołudniowej konferencji prasowej w obecności mediów i Wojewody Wielkopolskiego, która stwierdziła, że pacjentka nie miała kontaktu z osobą zarażoną, BZDURA…

Już zaczyna się zamiatanie sprawy pod dywan, a że pacjentka jest w ciężkim stanie to nie może temu zaprzeczyć, ale zapewniam, że informowała lekarza Szpitala Zakaźnego, że miała kontakt z osobą, która przyjechała z Włoch, jednakże ten stwierdził, że upłynęło zbyt dużo czasu od kontaktu z tą osobą, odsyłając pacjentkę gdzie…do Szpitala w Puszczykowie.

Wypowiedź Pani profesor w naszej – czyli personelu oddziału gdzie leżała od piątku pacjentka, ma na celu fakt ukrycia tego, że powyższy przypadek został zbagatelizowany przez lekarza tym samym uważamy, że niedopełnił obowiązków, ponieważ swoim zachowaniem naraził wiele osób na utratę życia i zdrowia.

Idąc dalej…

Podczas przyjmowania pacjentki do Szpitala w Puszczykowie występowały u niej pierwsze objawy wskazujące na możliwość zarażenia koronawirusem. Mimo tego decyzją lekarzy dyżurnych SOR i oddziału internistycznego ulokowano ww. na sali wraz z innymi pacjentami…

W czasie przyjmowania pacjentki przez SOR, ponownie nastąpiła konsultacja z Oddziałem Zakaźnym i ponownie odmówiono jej przyjęcia.

Przez 3 dni pacjentka leżała na wyizolowanej sali, gdzie wykonywane były przez personel oddziału wewnętrznego wszystkie niezbędne czynności ale…bez jakiegokolwiek SPECJALISTYCZNEGO zabezpieczenia !!! Nadmieniam, że w/w początkowo leżała na sali z innymi chorymi, gdzie wstęp miał również personel sprzątający i osoby odwiedzające innych chorych!!!

Totalną bzdurą jest to, co mówi rzecznik Szpitala w Puszczykowie, że po zgłoszeniu się pacjentki na SOR, niezwłocznie została ona przetransportowana na Oddział Zakaźny…przecież jest na to wszystko dokumentacja medyczna… ale medialnie trzeba sprzedać to co jest wygodne dla Szpitala.

Szanowni Państwo prawda jest taka, że tego typu szpitale nie są wyposażone w jakikolwiek sprzęt ochronny. RZEKOME procedury dot. podejrzenia koronawirusa to tylko fikcja opisana na papierze, która nie ma żadnego zastosowania w praktyce.

Po tym jak rozpętała się burza i pacjentka zabrana została tam gdzie było od początku jej miejsce, czyli na Oddział Zakaźny, my personel odizolowani zostaliśmy w dyżurce lekarskiej.

Kuriozalną sprawą jest, że po wykonaniu 1 testu w sobotę w godzinach dopołudniowych, do godz. wieczornych dnia następnego czyli niedzieli, nie było możliwości uzyskania wyniku tegoż testu, ponieważ w weekend nieczynna jest pracownia mikrobiologiczna szpitala. Wówczas uzyskaliśmy innymi źródłami nieoficjalny i niepotwierdzony wynik pozytywny.

Absurdalną sytuacją był fakt, że po tym jak uzyskano niepotwierdzony wynik, do lekarza dyżurnego naszego oddziału zadzwoniła Pani Prezes Szpitala oświadczając, że skoro nie jest potwierdzony wirus, to mamy wracać do swoich zajęć, co pomimo sprzeciwu zostało uczynione.

Kolejnym jeszcze większym absurdem było to, że wszystkie osoby z personelu, które miały kontakt z w/w pacjentką, zostały zwolnione do domu do swoich rodzin, bez jakichkolwiek zaleceń.”

źródło: epoznan.pl