Szokujące relacja pacjentki z podejrzeniem koronawirusa! Chaos, brak informacji, rządowa infolinia wprowadza w błąd

Kolejna pacjentka i kolejna seria wpadek państwa zarządzanego przez PiS. Ta szokująca historia tłumaczy też, dlaczego jest tak niska wykrywalność choroby.

“2 dni temu dostałam informację, że miałam styczność z osobą z potwierdzonym przypadkiem COVID-19. Powiedziano mi, że powinnam czekać na telefon z sanepidu w sprawie kwarantanny. Wczoraj wieczorem pojawiły się u mnie: kaszel (słaby), stan podgorączkowy oraz ból mięśni i kości. Dziś- Stan podgorączkowy, a kaszel oraz osłabienie nasiliły się. Sanepid zadzwonił dziś około godziny 10:00 i oficjalnie poinformował, że mam kwarantannę i nie mogę wychodzić z domu” – napisała Aleksandra Bartczak.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Wypytano mnie o to jak się czuję więc opowiedziałam o wczorajszych oraz dzisiejszych objawach. Kazano mi pilnie skontaktować się ze Szpitalem MSWiA- od razu zadzwoniłam. Odebrała Pani z infolinii, której dokładnie opisałam jakie mam dolegliwości. Powiedziała mi, że sama mam przyjechać do Szpitala MSWiA i zgłosić się do namiotu stojącego przed SOREM. Zdziwiłam się, że skoro mogę mieć COVID-19 to mam sama o siebie zadbać ale pomyslałam, że może nie ma personelu lub są gorsze przypadki. Nie dawało mi to jednak spokoju dlatego zadzwoniłam dodatkowo na ogólną infolinię (800 190 590) by dopytać się czy na pewno mam tam jechać sama. Opisałam ponownie swoje dolegliwości i powiedziałam, że Pani z MSWiA powiedziała, że mam się do nich zgłosić. Konsultantka potwierdziła tą informację. Zapytałam się czy mam jechać taksówką czy autobusem, bo jeżeli okaże się, że mam wirusa to mogę narazić inne osoby. Pani odpowiedziała mi, że jeżeli mam maseczkę w domu to mam ją założyć i zamówić taksówkę.
Nie dawało mi to spokoju. Bałam się jechać do szpitala zakaźnego, bo co jeżeli jestem po prostu przeziębiona?!

Za radami koleżanek z pracy, które obawiały się też pewnie o siebie i swoich bliskich, co jest zrozumiałe, zdecydowałam, że tam pojadę. Po podjęciu decyzji skonsultowałam się jeszcze ze znajomą Panią Doktor, która doradziła mi by jechać zrobić testy, bo muszę wiedzieć czy to COVID-19 i jeżeli tak to poinformować ludzi, z którymi miałam styczność.
Ubrałam się ciepło, założyłam maseczkę i zamówiłam taksówkę do szpitala MSWiA. Jechałam osłabiona i zestresowana. Kiedy dotarłam to “namiotu przyjęć”- nikogo nie zastałam. Panowie z oddali powiedzieli mi, że zaraz ktoś przyjdzie. Zaczęło padać, a mi było słabo i kaszel nie dawał mi spokoju. Po 10 minutach przyszła do mnie Pani (nie wiem czy ty była Pani Doktor czy Pielęgniarka) i zapytała z czym przychodzę.

– Miałam kontakt z osobą chorą na COVID-19, jestem na kwarantannie domowej, a od wczoraj mam takie objawy jak: stan podgorączkowy, kaszel, który się nasila, ból kości i mięśni oraz ogólne osłabienie organizmu.
– Czy jest Pani w stanie poradzić sobie z tym wszystkim w domu?
– Myślę, że tak.
– To bez sensu Pani przyszła. Tu przyjmujemy tylko osoby, które nie dają sobie same rady i wymagają pomocy.
– Jak to? Proszę Pani ja rozmawiałam z panią z infolinii MSWiA i Panią z ogólnopolskiej infolinii, które skierowały mnie właśnie TU. Dokładnie opisałam im moje objawy. To co przepraszam? Przyjechałam do szpitala zakaźnego bez sensu? Mając takie objawy?
– Tak. Niestety dla Pani najlepsza jest teraz izolacja. Przykro mi, że otrzymała Pani takie informacje.
– A testy? Nie zrobią mi Państwo?
– Niestety. Musi się Pani po prostu izolować.

Nie zmierzono mi temperatury na miejscu, nie wzięto żadnych danych, NIC. Odprawiono mnie tylko z takim kwitkiem (zdj.) Mam wszystkie objawy poza gorączką powyżej 38- w tym momencie 37,5..

W JAKIM MY ŻYJEMY KRAJU?”

https://www.facebook.com/aleksandra.bartczak.3/posts/2919887028070446