Rząd, poprzez KGHM, sprowadził maski i ogłosił to w mediach społecznościowych publikując zdjęcia certyfikatów. Czemu KGHM? Bo „mają kontakty w Chinach i doświadczenie”. Niestety, certyfikaty wprowadzają w błąd i sa bezwartościowe. Dlaczego? Wystawiła je firma ECM z Włoch, która nie ma uprawnień do wystawiania certyfikatów na maseczki – napisał Aleksander Twardowski.
Czy można było sprawdzić CE wystawione przez ECM? Oczywiście. Można było po pierwsze sprawdzić, czy jest notyfikowana. Ale też na stronie European Safety Federation firma ECM z Włoch jest wskazana jako taka, której certyfikaty są niewiarygodne (albo nie ma notyfikacji, albo rozsyła fałszywki). Oto link:
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
https://www.eu-esf.org/…/4513-covid-19-suspicious-certifica…
Dodatkowo – na CE , który wystawiła ECM jest JAK BYK info, że dokument został wystawiony wyłącznie w oparciu o dostarczoną dokumentację techniczną przez producenta (nie w oparciu o testy, jak powinno być). Producent mógł więc wpisać cokolwiek – nikt tego nie sprawdził, a maski są już w szpitalach.
Maski mogą być pełnowartościowe, albo nie. Może spełniają część wymogów tylko. Rząd ani KGHM nie zweryfikował tego, a mógł – w Polsce testowaniem tych produktów zajmuje się CIOP – Centralny Instytut Ochrony Pracy. Należało wysłać tam maski i robić testy. Trwa to od 2-4 tygodni. Maski można było wcześniej wysłać szpitalom, ale z adnotacją, że się czeka na wyniki testów. Bo jeśli miałoby się okazać, że lekarz zakłada maskę bez wiedzy czy ona chroni i idzie do chorego, to niedobrze i bardzo ryzykownie – dodał Twardowski.
źródło: Facebook
https://www.facebook.com/aleksander.twardowski/posts/10213008474006363