Ten rok szkolny powinien zostać zakończony a MEN musi zająć się pilnym wdrożeniem systemem zdalnej nauki dla uczniów. W tej chwili nic nie funkcjonuje tak jak powinno a część dzieci jest wykluczona z cyfrowej szkoły. Wszystko z powodu kompletnego nieprzygotowania ministerstwa do spraw cyfryzacji.
Jak wygląda dzisiaj szkoła on-line? To pospolite ruszenie, które polega na tym, że każdy wykorzystuje to co ma pod ręką. Dzieci korzystają z różnych platform, zadania wysyłane są e-mailem, przez SMS, przez różnego rodzaju systemy. Nie ma ku temu podstaw prawnych, bo nie ma obowiązku posiadania komputera ani internetu. Jest to więc jedna wielka prowizorka, która zawali się za chwilę z hukiem.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Powodem upadku systemu będzie niezadowolenie rodziców. Osoby, które pracują, muszą po powrocie do domu zajmować się nieraz i kilka godzin nauką. Nie ma żadnego systemu monitorowania co naprawdę robią uczniowie i na ile realnie się uczą. To jest kompletnie stracony rok.
Koronawirus rozwalił edukację w Polsce w drobny mak. Nauczyciele udają, że uczą, uczniowie udają, że się uczą, Ministerstwo Edukacji Narodowej udaje, że wszystko jest w porządku. Każdy ma jednak świadomość, że szkoła w takiej formie nie może istnieć i jest jedynie protezą. Dzieci nie mogą też do szkół wrócić i jest wykluczone by do końca roku wróciły – nikt nie da żadnej gwarancji bezpieczeństwa a minister Piontkowski takiej odpowiedzialności na siebie nie weźmie.
Nie będzie też matur – o ile ktokolwiek w MEN jest odpowiedzialny – jedyna forma, która mogłaby przejść to matura on-line, ale Piontkowski nie przygotował żadnego systemu egzaminacyjnego.
Jeden wielki bałagan, żeby nie powiedzieć ostrzej.