Chaos wokół wyborów.
10 maja wybory prezydenckie miały odbyć się tylko formalnie. Lokale wyborcze miały pozostać zamknięte, aby nikt nie oddał głosu.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tymczasem na stronie Państwowej Komisji Wyborczej wciąż odliczane są godziny… do otwarcia lokali wyborczych.
Oficjalnie PiS przekonywało, że po 10 maja Sąd Najwyższy uzna wybory za nieodbyte i nieważne. A wówczas marszałek Sejmu rozpisać miała nowe wybory.
Możliwe jednak, że PiS postanowi w „magiczny” sposób oddać głosy na Andrzeja Dudę (np. korespondencyjnie lub przez konsulaty), a następnie uznać, że wybory się odbyły i zachować prezydenta.
Jedyne komisje obwodowe, które będą działać w niedzielę są w polskich ambasadach. Dziś rejestrowano tam osoby chcące w niedzielę oddać głos. Zgodnie z prawem frekwencja nie ma znaczenia dla ważności wyborów. Tak więc prezydenta wybiorą w niedzielę emigranci.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) May 7, 2020
Dzisiaj dr hab. Joanna Lemańska, prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym nieoczekiwanie oświadczyła, iż z dużym zdziwieniem odebrała informację, że „zostało a priori przyjęte założenie dotyczące przyszłego orzeczenia SN w sprawie uznania ważności wyborów prezydenckich w Polsce”.
Źródło: Radio Zet