Jakie to wszystko sztuczne i śmieszne. W sztabie Dudy muszą mieć konia trojańskiego

Wizyta Andrzeja Dudy na wsi przypomina najgorsze ustawki robione za Gomułki czy Gierka.  Lub obrazki z Korei Północnej. Prezydent ubrany w wyjściową koszulę i ciemne spodnie, ale obowiązkowo bez krawata czy marynarki, dobrani odpowiednio aktorzy, czyli małżeństwo z dzieckiem. Straszne to i śmieszne, ale też bardzo sztuczne

Co przeciętnemu Polakowi daje wizyta Dudy u kogoś w gospodarstwie? Ani go rolnictwo nie interesuje, ani na wsi nie mieszkał. Nie wie co to znaczy praca na roli, co to znaczy klęska żywiołowa. Nie pomógł mieszkańcom wsi w Borach Tucholskich po nawałnicy, nie przyjeżdżał na wieś przez pięć lat. Teraz nagle mu się zachciało gospodarskiej wizyty?

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Po co tam panie prezydencie pan pojechał? Zrobić sobie ładne zdjęcia? Zostawi pan tych ludzi ze swoimi problemami? A co z miliardami PROW, które nie zostały wydane? Co ze stadniną koni w Janowie Podlaskim? Zrobił pan coś?

Nie, pan jak Kim z Korei – przyjechać, powstawiać komunałki i do luksusów w pałacu. Albo na plażę do Juraty, bo ciepło.

To nie może być na poważnie. Pan masz konia trojańskiego w swoim sztabie.