Trzaskowski szanuje publiczne pieniądze. Jego obietnice są „stosunkowo skromne, co nie znaczy, że złe”

Fot. Internet
Fot. Internet

Przywykliśmy do fatalnego zwyczaju, że kampanie wyborcze to festiwal rozdawania publicznych pieniędzy.

Zwłaszcza PiS podczas kampanii wyborczych bez opamiętania obiecuje kolejne „+” z budżetu państwa.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na tym tle pozytywnie wyróżnia się kampania Rafała Trzaskowskiego, który najwyraźniej nie lubi szafować publicznymi pieniędzmi. – Muszę przyznać, że są to stosunkowo skromne obietnice, ale to wcale nie znaczy, że złe – ocenił w rozmowie z portalem money.pl, znany ekonomista prof. Witold Orłowski.

Jego zdaniem, inwestycje „bliżej ludzi”, które obiecuje Trzaskowski, w dłuższej perspektywie opłacają się o wiele bardziej niż takie projekty, jak przekop Mierzei Wiślanej, o których mówi Andrzej Duda.

Postulowane zaś przez Trzaskowskiego darmowe żłobki i przedszkola są znakomitym pomysłem w kontekście demograficznym. Co więcej, kosztowałby państwo mniej, niż program 500 plus.

Dla porównania, z szacunków wynika, że darmowe żłobki i przedszkola kosztowałby budżet państwa 4 mld zł rocznie. Koszt zaś wybudowania Centralnego Portu Komunikacyjnego, o którym marzy PiS to – bagatela – 35 mld zł.