Politycy PiS przebąkują o możliwym bankructwie LOT. Jak to się stało, że z rzekomo prężnej firmy w ciągu pięciu lat rządów Kaczyńskiego zrobiono ledwo funkcjonujące przedsiębiorstwo, w którym niektórzy zarabiają mniej niż kasjerka w dyskoncie? Odpowiedź na to pytanie tkwi w chronicznej niezdolności PiS do budowania czegokolwiek.
Przewoźnik, taki jak LOT, żeby się rozwijać, musi polegać na rynkach większych niż Polska. Gdyby nasz narodowy przewoźnik skutecznie opanował rynki sąsiednie i potrafił generować ruch tranzytowy przez Okęcie na dużą skalę, a jednocześnie obsługiwać więcej połączeń czarterowych, byłby duży sukces. Ale konkurencja jest bardzo duża a LOT ma ogromne koszty własne. Firma ta przez długie lata swojego istnienia za komuny była mocno powiązana z wywiadem wojskowym i zapewne trochę sztucznie utrzymywana przy życiu. Po upadku komuny sporo się zmieniło (w tym samoloty!) ale pewne zwyczaje pozostały. Nie jest łatwo prowadzić taki biznes w warunkach konkurencji.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
I PiS nie miał ani pomysłu ani chęci ani pieniędzy. Desperacka próba zakupu Condora była zapewne wymyślona w ostatniej chwili – ale bez pomyślunku. Rynek przewozów lotniczych rządzi się specyficznymi regionalnymi prawami.
Dzisiaj LOT pada, bo ponosi konsekwencje kiepskiej polityki PiS. Ile z tych pomysłów PiS nie wyszło, wiedzą przede wszystkim właśnie w LOT – na przykład prawie puste połączenia z Budapesztu. Jak można myśleć, że uda się zapełnić duży samolot z małego kraju? To tak nie działa – najpierw trzeba tam ludzi dowieźć i zapewnić atrakcyjne ceny.
LOT wykańcza też idiotyczna polityka lotniskowa – zamiast rozwijać połączenia z lotnisk, które są, uparto się na jakieś Radomie – które nigdy nie zadziałają. Kasę pompuje się w wirtualne CPK, które też nigdy nie powstanie. Błąd. LOT dzisiaj ma za mało samolotów, za mało ludzi i zero menadżerów z wizją. A cierpią pracownicy.
Przed wyborami prezydenckimi tego nikt nie powie, ale po wyborach firma może po prostu paść.