Mistyfikiewicz.
Znany PR-owiec, a jednocześnie ekspert braci Karnowskich, TVP, Polskiego Radia i Polsatu Eryk Mistewicz skrytykował poziom języka francuskiego prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Samego Mistewicza mówiącego po francuski nikt jednak nie słyszał.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Znajomość języka francuskiego u pana Eryka Mistewicza nie pozwala na odróżnienie prawdziwego komunikatu merostwa miasta Limoges od scenografii filmu. pic.twitter.com/FGdceDrDmJ
— Prawdziwy LOLak (@Konrad_Dom) June 20, 2020
I tyle w temacie znajomości francuskiego przez pana Eryka.
Dobranoc. pic.twitter.com/3eUoA2LLIq— lukas (@vwgoral) June 20, 2020
Znane są za to jego liczne oszustwa, które nie przeszkadzają mu robić karierę w państwowych i bliskich PiS mediach.
Po wygranych przez PiS wyborach PR-owiec dostał program w państwowym radiu. Zaczął też współpracę z Polską Fundacją Narodową. Na zatrudnienie PR-owca jako dziennikarza w Polsacie zielone światło dała Dorota Gawryluk, dyrektorka pionu informacji i publicystyki, przyjaciółka żony prezesa TVP.
Mistewicz na swojej oficjalnej stronie internetowej przedstawia się jako odpowiedzialny za kampanię wyborczą L’Union pour un Mouvement Populaire. To formacja byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozyego. Obecnie przekształciła się w Republikanów – Les Républicains.
– Budowałem strategie komunikacyjne i wyborcze w dziesiątkach już kampanii europejskich, parlamentarnych, samorządowych i prezydenckich. Wspierałem i wspieram budowę wizerunku osób publicznych w polityce. (…) Współpracowałem z L’Union pour un Mouvement Populaire, centroprawicowym ugrupowaniem Nicolasa Sarkozyego, w kampanii 2007 r. a także – w mniejszym zakresie – w kampanii 2012 – przekonuje Mistewicz.
Jednak nikt z przedstawicieli Sarkozyego i jego partii Mistewicza nie kojarzy. Niektórzy sugerują, że może roznosił ulotki, inni, że wszystko zmyślił.
Z kolei Instytut Pamięci Narodowej ujawnił, że Mistewicz jest synem agenta SB Teodora Mistewicza. Z akt IPN wynika, że Mistewicz senior jako agent „Teofil” zrobił karierę na donoszeniu o uczestnikach zagranicznych wycieczek.
Jako jeden z niewielu konfidentów SB został przyjęty do służby w 1968 roku. – Ukończyłem wyższe studia filozoficzne, posiadam biegłą znajomość języków rosyjskiego, francuskiego i szwedzkiego oraz słabą znajomość języka niemieckiego. Rodzaj pracy odpowiada moim zainteresowaniom – pisał w podaniu o pracę w SB.
Przed wstąpieniem do SB pracował jako kierownik Ośrodka Propagandy KP PZPR w Goleniowie, a po przyjęciu i złożeniu ślubowania trafił do Komendy Wojewódzkiej MO w Szczecinie jako pracownik operacyjny.
Później został oficerem i zaczął szkolić przyszłych funkcjonariuszy SB w szkole oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego. Za swoją służbę był odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi.
W SB służył do samego końca. – Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie ze służby z dniem 31 marca 1990 r. w związku z zamiarem przejścia na emeryturę. Mam 30 lat pracy zawodowej, w tym 22 w Służbie Bezpieczeństwa. Stan zdrowia uniemożliwia mi kontynuowanie pracy w resorcie spraw wewnętrznych – pisał na kilka miesięcy przed reformą, która zmieniała SB w UOP. Niewykluczone, że bał się wyniku weryfikacji.
Co ciekawe, z akt wynika, że Mistewicz senior donosił SB nawet na swojego syna…
I jak przekonuje „Gazeta Polska” – opłaciło się im to obu. W 2011 roku, czyli zanim junior zaczął wspierać PiS, Dorota Kania sugerowała, że kariera obecnego dziennikarza Polsatu to zasługa SB.
– Według raportów, Eryk Mistwicz wyjeżdżał m.in. na seminarium do Strasburga w ramach Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju oraz do Berlina Zachodniego w ramach delegacji młodych dziennikarzy i ruchu pokojowo-ekologicznego – opisywała Kania, twierdząc, że synowi pomogło wstawiennictwo ojca w SB.
Natomiast dziennikarze nie raz krytykowali Mistewicza za wazeliniarstwo oraz niezliczone konfabulacje i oszustwa. Np. recenzje książek… które jeszcze nie powstały.
Źródło: IPN / Gazeta Polska / Erykmistewicz.pl