Dlaczego władza potrzebuje aż miesiąca by sprawdzić egzaminy ośmioklasisty, które w tym roku i tak nie powinny się odbyć z powodu koronawirusa? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że system edukacyjny jest w kompletnej rozsypce a to co dzieje się w MEN woła o pomstę do nieba. Młodzież, która skończyła podstawówkę dopiero teraz będzie wiedzieć jak im poszło.
MEN nie dysponuje bowiem żadnym sensownym rozwiązaniem egzaminacyjnym. Nie ma jednego systemu, który pozwoliłby na błyskawiczną ocenę prac, nie ma nawet planów edukacji w dobie koronawirusa. „Jakoś to będzie” oraz „Niech się martwią dyrektorzy” to najlepszy zdaniem polityków układu władzy sposób na to, by polskie dzieci się rozwijały i uczyły.
Jest to wyjątkowo nieodpowiedzialne traktowanie przyszłości naszych dzieci. Czy komuś specjalnie zależy, aby Polacy byli narodem niewykształconym? Bo tak to coraz bardziej wygląda.
