Walka PiS z rzekomo niemieckimi mediami w Polsce zdaje się nie mieć końca.
Zaczęło się od „Faktu”, który z powodu niemieckich właścicieli miał atakować Dudę. Później dopiero okazało się, że ten popularny dziennik do Niemców nie należy. Ale co PiS wystroił się w patriotyczne piórka – to jego.
Teraz pojawia się sprawa ambasadora Republiki Federalnej w Polsce, którego przyjąć nie chce sam Jarosław Kaczyński. Nic to, że na kandydaturę Arndta Freytaga von Loringhovena zgodziło się polskie MSZ. Kaczyński nie chce i co mu zrobisz?
O sprawie zaczęły krytycznie pisać polskie media, dlatego trzeba je było szybko zdezawuować.
– W kontrowersji wokół ambasadora RFN in spe w PL widać wyraźnie, jaką rolę pełnią zarówno korespondenci relacjonujący wydarzenia w PL w mediach niemieckich, jak i media z kapitałem niemieckim w PL – napisał na Twitterze europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski, wyznaczając kierunek uderzenia partyjnej machiny propagandowej.
W kontrowersji wokół ambasadora RFN in spe w PL widać wyraźnie, jaką rolę pełnią zarówno korespondenci relacjonujący wydarzenia w PL w mediach niemieckich, jak i media z kapitałem niemieckim w PL.
— ZdzisławKrasnodębski (@ZdzKrasnodebski) August 29, 2020