Jarosław Kaczyński uparł się, by nie przyjąć w Polsce nowego ambasadora Republiki Federalnej Niemiec, Arndta Freytaga von Loringhovena.
Lider PiS zdecydował się von Loringhovena do Polski nie wpuścić, bo… jego ojciec od 1944 r. był adiutantem Adolfa Hitlera i pracował w jego berlińskim bunkrze.
Propagandziści PiS od razu podchwycili temat, twierdząc, że sam fakt, że Niemczech pomyślano o wysłaniu do Polski ambasadora z takimi rodzinnymi koneksjami, jest skandalem. I że Niemcy nigdy nie pozwoliliby sobie na wysłanie do Izraela dyplomaty z podobnym bagażem.
Kłam tym twierdzeniom zadał Bartosz T. Wieliński z „Gazety Wyborczej”. Przypomniał, że Republika Federalna wysłała do Izraela co najmniej kilku ambasadorów, którzy mieli za sobą służbę wojskową w Wehrmachcie.
– Obalmy niemądry argument pracowników propagandy #PiS, że Niemcy nie wysłaliby syna oficera Wehrmachtu jako ambasadora do Izraela Pierwszym ambasad. RFN w IL był nie syn, a były oficer Wehrmachtu, odznaczony Krzyżem Rycerskim za walki na froncie wschodnim. Nazywał się Rolf Pauls – pisze na Twitterze Wieliński.
Obalmy niemądry argument pracowników propagandy #PiS, że Niemcy nie wysłaliby syna oficera Wehrmachtu jako ambasadora do Izraela
Pierwszym ambasad. RFN w IL był nie syn, a były oficer Wehrmachtu, odznaczony Krzyżem Rycerskim za walki na froncie wschodnim.
Nazywał się Rolf Pauls— Bartosz T. Wieliński 🇵🇱💯 (@Bart_Wielinski) August 28, 2020
– Karl Hermann Knoke, drugi ambasador Niemiec w Izraelu, podczas wojny był oficerem sztabowym. Zajmował się wywiadem – dodał w kolejnym wpisie.
Karl Hermann Knoke, drugi ambasador Niemiec w Izraelu, podczas wojny był oficerem sztabowym. Zajmował się wywiadem
— Bartosz T. Wieliński 🇵🇱💯 (@Bart_Wielinski) August 28, 2020