Do władzy po grzbietach norek. Kaczyński na wojnie o fotel prezesa

Wkrótce PiS wybierze Kaczyńskiego na prezesa swojej partii

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jarosław Kaczyński przeprowadza właśnie kolejne wybory. Po samorządowych, europejskich, parlamentarnych i prezydenckich przyszła kolej na ponowny wybór prezesa PiS. Do osiągnięcia celu użył zwierząt futerkowych i psich łańcuchów.

Dobry strateg sam sobie wybiera pole bitwy. Kaczyński wybrał więc teren mu znany, budzący dobre emocje i sympatię społeczną, a jednocześnie izolujący od prawdziwej prawicy. Kolejni do wyizolowania są wojownicy z Solidarnej Polski.

Kaczyński musi sprawdzić, kto w odnowionej serialem wyborczym rzeczywistości politycznej jest z nim, a kto przeciw. Czy ma wciąż poparcie całego obozu, czy już nie jest wodzem dla wszystkich. Dokonuje tego w momencie bezpiecznym, kiedy o kolejnych wyborach to on może sam zdecydować, kiedy Mateusz Morawiecki zdaje się zabezpieczać ławy rządowe, mimo – a może właśnie dzięki – ślimaczącej się rekonstrukcji.

Te manewry są więc sposobem na ponowne podporządkowanie sobie zbyt ambitnych aspirantów. Albo prezes ich zdyscyplinuje, albo upadek ZP jako politycznego konceptu jest przesądzony. Bo Zbigniew Ziobro na stanowisku prezesa nie da rady zastąpić Jarosława Kaczyńskiego. Może co najwyżej myśleć o jakiejś własnej formacji, znacznie mniejszej i dającej skromniejsze przełożenie na stanowiska.

Źródło: rp.pl