
Prezes PiS najwyraźniej uznał, że w jego partii jest już zbyt mało „rewolucyjnej czujności” i że zasłużeni towarzysze walk zbyt wygodnie poczuli się już w rządowych fotelach, poselskich ławach i zarządach spółek państwa.
Nic tak przecież nie podważa władzy lidera, jak dworzanie, którzy przestali się go bać.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Wygodnego pretekstu do wewnątrzpartyjnej jatki dostarczyła nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, przeciwko której zagłosowało aż 38 posłów PiS. I to mimo wprowadzonej dyscypliny partyjnej.
Już w czwartek Ryszard Terlecki, szef klubu PiS w Sejmie zapowiedział, że każdy członek klubu, który złamie dyscyplinę partyjną, będzie musiał się liczyć z poważnymi konsekwencjami, takimi jak zawieszenie w prawach członka partii oraz utratą stanowisk i funkcji.
Teraz potwierdziła to Anita Czerwińska, rzeczniczka klubu.
– Zgodnie z zapowiedzią będą podjęte decyzje i rozstrzygnięcia zgodnie ze statutem partii – powiedziała dziennikarzom.