Wczoraj w mediach społecznościowych został opublikowany list otwarty 50 ambasadorów dotyczący niezgody na nagonkę, jaką na mniejszości seksualne w Polsce prowadzi rząd PiS.
Z tej okazji Sienkiewicz przypomniał kwestię religijnych dysydentów w Polsce XVIII w. Brak poszanowania dla ich praw był jednym z powodów, dla których dyplomaci pruscy i rosyjscy wielokrotnie interweniowali w wewnętrznych sprawach naszego kraju.
– Nie lubię listów ambasadorów akredytowanych w Polsce dot. polskich spraw. Nie lubię, bo to świadectwo kompletnego upadku polskiej dyplomacji i dowód na głupią i niebezpieczną politykę państwową. Sprawa “dysydentów“ z XVIII w. niczego tych cymbałów u władzy nie nauczyła – pisze na Twitterze Sienkiewicz.
Nie lubię listów ambasadorów akredytowanych w Polsce dot. polskich spraw. Nie lubię bo to świadectwo komletnego upadku polskiej dyplomacji i dowód na głupią i niebezpieczną politykę państwową. Sprawa "dysydentów" z XVIIIw. niczego tych cymbałów u władzy nie nauczyła.
— Bartłomiej Sienkiewicz (@BartSienkiewicz) September 28, 2020
Kaczyński lubi sięgać po analogie z czasów upadku Rzeczpospolitej. Polityków, którzy go krytykują, chętnie określa mianem „Targowicy”. Ciekawe tylko, czy zainteresował się w jaki sposób zaściankowy konserwatyzm polskich elit politycznych, pełen patriotycznych i religijnych sloganów, przyczynił się do rozbiorów?