Rząd nie testował pacjentów bezobjawowych. Dlatego w Polsce mamy nagły wzrost zachorowań

Rząd PiS nie potrafi walczyć z pandemią

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Część z naukowców, czy osób z ministerstwa uznało, że już przestajemy testować osoby bezobjawowe, co jest trochę ewenementem w skali Europy” – mówi Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc Szpitala Uniwersyteckiego w Łodzi. – W większości krajów testuje się masowo – zaznaczył.

Z wczorajszego raportu resortu zdrowia wynika, że wirusa SARS-CoV-2 wykryto u kolejnych 1 tys. 326 osób. Z powodu COVID-19 zmarło kolejnych 36 osób, 30 z nich miało choroby współistniejące. Najmłodsza ofiara miała 41 lat.

– Wydaje się, że podarowaliśmy sobie grupę bezobjawowych zakażonych i skupiamy się tylko na tych, którzy prezentują objawy. Częściowo słusznie. Te osoby stanowią największe ryzyko zarażenia innych osób. Mniej wydajemy na testy, ale niesie to za sobą konsekwencje. Wzrost liczby zakażonych – komentował Tomasz Karauda. – Nie testujemy regularnie personelu medycznego i nauczycieli. To musi mieć konsekwencje we wzroście zachorowań – dodał.

Źródło: onet.pl