Coraz więcej zachorowań. Szykuje się jedna wielka czerwona strefa, bo rząd PiS nie radzi sobie z wirusem

Epidemiolog ostrzega

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Najwyższy dobowy wzrost zakażeń, dodatkowe obostrzenia, które mają mają obowiązywać w 51 powiatach – 17 z nich znajdzie się w strefie czerwonej, a 34 w żółtej. Warszawa jest wśród miast z alertem, czyli zagrożonych trafieniem na listę.

Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon, wskazał, że winni tej sytuacji są politycy, a konkretnie słowa, które wypowiadają. Wspomniał m.in “opowieści o wielkich zwycięstwach nad epidemią”, które nazwał absurdami. “Żonglowanie tymi danymi w zależności od wyborów” – mówił.

Simon przyznał, że w jego szpitalu nie ma już wolnych miejsc na dwóch oddziałach. Po raz kolejny ostrzegł, że jeśli nadal będziemy ignorować obostrzenia, doprowadzimy do wprowadzenia stref i ograniczeń w całym kraju.

– Te zasady, które się pojawiają obecnie, są racjonalne, ale przy tej ilości zakażeń, jeśli nie są respektowane przez obywateli i nieegzekwowane, to doprowadzą do tego, że to będzie wszystko jedną wielką strefą czerwoną i, tak jak na Tajwanie czy Korei, trzeba będzie nosić maski, utrzymywać dystans – dodał.

Źródło: onet.pl