Wczorajsza konferencja prasowa premiera Morawieckiego i nowego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy może być doskonałą lekcją poglądową na temat chaosu, jaki wprowadził w Polsce PiS.

Nie dość, że minister rolnictwa posługiwał się językiem niesławnej pamięci tow. Wiesława, opowiadając androny o tym, że słucha głosu rolników i o nim myśli, to jeszcze premier zapowiedział powołanie specjalnej inspekcji, która będzie sprawowała nadzór nad przestrzeganiem wymogów tzw. piątki dla zwierząt.

Reklamy

Sęk tylko w tym, że taka instytucja, Inspekcja Weterynaryjna istnieje od wielu lat, została powołana do życia w 2004 r. Premier albo o niej zapomniał, albo – co też jest prawdopodobne – po prostu nie wiedział o jej istnieniu.

– Pytanie do @PremierRP: po co wymyślać kolejną inspekcję „ochrony zwierząt” skoro istniejąca od dawna inspekcja weterynaryjna na wszystkie niezbędne kompetencje do badania dobrostanu zwierząt hodowlanych? Pływanie rozpaczliwcem? – skomentował wpadkę Morawieckiego i Pudy Rafał Ziemkiewicz.

Poprzedni artykułTowarzysz Puda z PiS słucha głosu obywateli. I o nim myśli
Następny artykułKaczyński dał sygnał do polexitu? Tak ostro o Unii Europejskiej jeszcze nigdy nie mówił