Żaden polityk się do tego oficjalnie nie przyzna, ale wszystkie ugrupowania utrzymują kontakt z Kościołem Katolickim, z jego wierchuszką. Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że kto ma lepsze relacje z tymi ludźmi, tym ma większe szanse na zdobycie władzy w wyborach, zarówno lokalnych jak i krajowych. Kościół ustawił się w bardzo wygodnej roli – za przysługi ze strony państwa dawał poparcie wiernych.
To się jednak zmieniło po wybuchu protestów w Polsce. Nagle kościoły przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Kościoły straciły status miejsca świętego, stały się – w oczach społeczeństwa – wyłącznie miejscem agitacji, miejscem zła i wrogim dla ludzi.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
W ten sposób hierarchowie stracili narzędzie wpływu na społeczeństwo a Polska błyskawicznie zmierza w stronę modelu irlandzkiego.
Politycy nie muszą już dzisiaj przejmować się jednym czy drugim arcybiskupem. Nagle wpływy kościoła, dosłownie jednego dnia, zmalały o 80%. Kościół jest osią sporu, który zredukuje jego rolę w Polsce do mało znaczącej organizacji. Co więcej, może stracić nie tylko wpływy ale tez majątek, który jest gigantyczny. Do tego właśnie doprowadził Jarosław Kaczyński.
Hierarchowie tego jeszcze nie rozumieją.