Czarnek już wie. Celem społecznych protestów jest po prostu „likwidacja Polski”

Przemysław Czarnek. Fot. YouTube
Przemysław Czarnek. Fot. YouTube

Przemysław Czarnek, nominowany na ministra edukacji to bez wątpienia jedna z bardziej niebezpiecznych postaci w rządzie Mateusza Morawieckiego.

Mówiąc wprost, tak zideologizowanego szefa resortu edukacji jeszcze w Polsce nie było.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Podczas wczorajszej konferencji prasowej, Czarnek jasno zapowiedział, że zamierza dokonać głębokich czystek w kierowanym przez siebie resorcie.

– To, co się dziś dzieje na ulicach miast, wśród młodych ludzi to jest również wypadkowa tego, co się działo w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w polskiej oświacie i na polskich uniwersytetach. Nie działo się dobrze – uważa minister edukacji.

– Wszystko bierze się z tego, że mamy niestety w systemie edukacji – i wydaje się, że to jest błąd nas wszystkich, nas wszystkich, nie wyciągając z tego również mojej osoby – że w ciągu ostatnich 20 lat siedzieliśmy cicho w sytuacji, gdy nasz światopogląd konserwatywny, chrześcijański, wypływający wprost np. z Katechizmu Kościoła Katolickiego, uwielbianego w Polsce św. Jana Pawła II, został gdzieś ściągnięty do narożnika. Kazano nam siedzieć z tym cicho, tymczasem demokracja polegała wyłącznie na głoszeniu poglądów lewicowo-liberalnych i doszło w pewnym momencie, do wręcz dyktatury światopoglądowej lewicowo-liberalnej i dziś mamy jej efekty – dodał.

Wszystkie te wraże siły sprzysięgły się bowiem, by „zlikwidować Polskę w takim zakresie i w takim wymiarze, jaką ją znamy od wieków” – uważa nasz dzielny minister edukacji.