Urzędnicy MEN poniosą odpowiedzialność karną? Zajmują się polityką, nie pandemią

Istnieje wyraźny związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wysłaniem dzieci do szkół a gwałtownym rozwojem pandemii. Te decyzje podejmowali prawdopodobnie osobiście Kaczyński, Morawiecki, Terlecki i Piontkowski a utrzymał w mocy Czarnek. Politycy PiS ponoszą więc pełną odpowiedzialność za gwałtowny rozwój pandemii. Ale nie tylko oni. Teraz do grona osób, które mogą mieć po zmianie władzy bardzo poważne kłopoty dochodzą urzędnicy MEN.

Chodzi o niedopełnienie obowiązków służbowych i przekroczenie uprawnień poprzez ściganie nauczycieli za to, że popierają Strajk Wszystkich (dawniej Strajk Kobiet). Do szkół wysłano ankiety, w których w trybie pilnym zapytuje się o takie działania.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jednak żaden urzędnik nie miał realnie prawa wysłać takiej ankiety, bo to są prywatne sprawy nauczycieli i żaden normalnie myślący dyrektor nie będzie donosił na swoich nauczycieli. Gdyby takie ankiety były wysłane w prywatnej firmie, pracodawca miałby poważne kłopoty.

MEN i jego urzędnicy już je mają – otóż ingerencja w sferę wolności a jednocześnie zaniechanie spraw związanych z edukacją, w tym kompletne nieprzygotowanie szkół do zdalnej nauki, to przekroczenie uprawnień i zaniechanie obowiązków. Tu może nie być kar w zawieszeniu, tyle wiele lat więzienia i warto, żeby każdy urzędnik, od ministra po najmarniejszego specjalistę o tym pamiętał. Bo kobiety im tego nie darują i dopilnują, żeby każdego rozliczyć.

W końcu chodzi o dobro dzieci, chodzi o życie i śmierć ludzi zakażonych w szkołach, chodzi o przyszłość Polski. To sprawy najpoważniejsze. Bo nie ma sprawy ważniejszej niż Polska.

W MEN o tym zapomnieli. I poniosą konsekwencje,