Jego ból jest lepszy niż nasz.
Mateusz Morawiecki wziął udział w pogrzebie swojego przyjaciela we Wrocławiu, przyleciał tam, za nasze, podatników, pieniądze, rządowym samolotem ze specjalnym statusem zarezerwowanym dla lotów wykonywanych w ramach obowiązków służbowych – informuje “Gazeta Wyborcza”.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
W piątek 30 października, kilka godzin przed tym jak ogłosił zamknięcie cmentarzy, Morawiecki pojawił się we Wrocławiu.
Wziął udział w pogrzebie Bernarda Bednorza, przyjaciela z dzieciństwa.
“Wizyta premiera utrzymywana była w tajemnicy. Nie powiadomiono o niej wrocławskiej policji, która zwyczajowo ściągana jest do zabezpieczania trasy przejazdu najważniejszych osób i miejsc, w których osoby te przebywają” – informuje “Wyborcza”.
O 12.40 poleciał do Warszawy, o 15.30 ogłosił zamknięcie cmentarzy.
To kolejny przykład, że ludzie sprawujący władzę w imieniu PiS, uważają iż ograniczenia, które nakładają na zwykłych Polaków, ich samych nie dotyczą. Himalaje hipokryzji.
źródło: Gazeta Wyborcza