Jeśli Czarnek modli się za edukację, to znaczy że jest znacznie gorzej niż myśleliśmy

Jeśli minister edukacji zamiast działać, zmieniać system nauki i pomagać uczniom i rodzicom się modli, to znaczy, że jest bardzo źle. Edukacja w Polsce kompletnie nie spełnia swoich zadań, bo MEN przespało kilka miesięcy i nie przygotowało ani uczniów ani nauczycieli na drugą falę koronawirusa.

Czarnkowi pozostało się tylko modlić, problem jednak w tym, że nie pomoże to wydobyć systemu z zapaści w jakiej się znalazł cały system.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Zamiast przygotować szkoły na drugą falę pandemii, minister z PiS modli się o powrót uczniów do szkół. Ten cytat mówi wszystko o tej ekipie” – skomentowała to Renata Grochal.

Nie ma ani jednolitego rozwiązania do nauki, nie ma warunków, nie ma nawet podstaw prawnych do takich działań. Nie ma interaktywnych podręczników. Jest złość i frustracja rodziców. Bo tak naprawdę rząd dzisiaj udowadnia na każdym kroku, że państwo PiS nie jest nam potrzebne. Sami sobie poradzimy. Cały system edukacji padł.

Gigantyczna ilość zachorowań to również wina MEN – opozycja ostrzegała, że otwarcie szkół oznacza ogromny wzrost zachorowań. Kaczyński miał to gdzieś. I teraz mamy efekty.

Edukacja w Polsce padła a słowa ministra z dzisiejszej okładki Dziennika Gazety Prawnej tylko to potwierdzają. Pozostało nam się modlić, chociaż my proponujemy by minister modlił się o szybką zmianę rządu, bo to będzie bardziej efektywne.

Zalewska, Piontkowski i Czarnek muszą też stanąć przed komisją do spraw zbadania niszczenia edukacji w Polsce i odpowiedzieć i za swoje czyny jak i zaniechania.